Wierszyki łamiące języki

 

 

 

Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek,

A na tym stoliczku pleciony koszyczek,

W koszyczku jabłuszko, a w jabłuszku robaczek,

A na tym robaczku zielony kubraczek.

 

W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie

I Szczebrzeszyn z tego słynie.

Wół go pyta: -Panie chrząszczu,

Po co Pan tak brzęczy w gąszczu?

- Jak to – po co?

To jest praca, każda praca się opłaca.

 

Hasał huczek z tłuczkiem wnuczka

I niechcący huknął żuczka.

Ale heca, wnuczek mruknął

I z hurkotem w hełm się stuknął.

Leży wnuczek, leży wnuczek,

A pomiędzy nimi tłuczek.

Stąd dla huczka jest nauczka,

By nie hasać z tłuczkiem wnuczka.

 

W grząskich trzcinach i szuwarach

Kroczy jamnik w szarawarach,

Szarpie kłącza oczeretu i przytracza do beretu,

Ważkom pęki skrzypu wręcza,

Traszkom suchych trzcin naręcza,

A gdy zmierzchać się zaczyna

 Z jaszczurkami sprzeczkę wszczyna,

Po czym znika w oczerecie w szarawarach

I w berecie …

 

Mała muszka spod Łopuszki

Chciała mieć różowe nóżki,

Różdżką nóżki czarowała,

Lecz wciąż nóżki czarne miała.

- Po cóż czary, moja muszko?

Ruszże móżdżkiem, a nie różdżką!

Wyrzuć wreszcie różdżkę wróżki

I unurzaj w różu nóżki.

 

CZAROWNICA I ŻABA

Szlocha szpetna czarownica

Pod Nieświeżem nad rzeczułką

I do żaby tak przemawia,

Czule ją całując w czółko:

- Moja żabo ! Co za czasy!

Świat już przestał wierzyć w czary!

Nikt nie wierzy w czarownice!

Nikt nie daje czarom wiary!

Jak świat długi i szeroki,

Od Anina do Zubrzycy,

Nikt już nawet nie chce słyszeć

O wyczynach czarownicy!

A ja przecież byłam świetna!Od tej z Kiekrza byłam lepsza,

Bo rycerza z Woroneża,

Przemieniłam w jeżozwierza!

Na to żaba jak nie wrzaśnie:

- Sprzykrzył mi się los zwierzęcia!

Zamiast szlochać i narzekać

Przemień mnie z powrotem w księcia!

 

W krzakach rzekł do trznadla trznadel:

- Możesz mi pożyczyć szpadel?

Muszę nim przetrzebić chaszcze,

Bo w nich straszne straszą paszcze.

Odrzekł na to drugi trznadel:

- Niepotrzebny, trznadlu, szpadel!

- Gdy wytrzeszczysz oczy w chaszczach,

Z krzykiem pierzchnie każda paszcza!

 

Warzy żaba smar, pełen smaru gar,

Z wnętrza gara bucha para,

Z pieca bucha żar,

Smar jest w garze,

Gar na żarze,

Wrze na żarze smar.

 

Szczepan Szczygieł z Grzmiących Bystrzyc

Przed chrzcinami chciał się przystrzyc.

Sam się strzyc nie przywykł wszakże,

Więc do szwagra skoczył: „Szwagrze!

Szwagrze, ostrzyż mnie choć krzynę,

Gdyż mam chrzciny za godzinę!”

„Nic prostszego! – szwagier na to.

Żono! Brzytwę daj szczerbatą!

W rżysko będzie strzechę szczygła,

Ta szczerbata brzytwa strzygła!”

Usłyszawszy straszną wieść,

Szczepan Szczygieł wrzasnął: „Cześć!”

I przez rzekę poza szosą

Niestrzyżony prysnął w proso. (L.J. Kern)

 

Jedna szczypawka drugiej szczypawce,

Opowiadała bajki na trawce,

Obok usiadły dwa małe świerszcze,

Mówiły łaaadnie prosiły jeszcze.

 

Duża żaba nad kałużą napotkała żuka,

Żuk na nóżki włożył buty obcasami stukał,

Nad kałużą podskakiwał, żółte buty pokazywał,

Aż je usmarował błotem, Oj co było potem …

 

Żył w Irlandii rudy lord,

Który bał się bordo mord,

Gdy co noc straszyła lorda

W czarne kropki bordo morda

Drżał ze strachu lord.

I na sposób wziął się lord,

Który bał się bordo mord.

Gdy przestraszyć chciała lorda

W czarne kropki bordo morda

Mordę straszył lord.

Gdy i ty się boisz mord,

Zrób od razu to co lord,

Gdy cię straszy jakaś morda,

Tak jak bordo morda lorda.

Strasz ją – tak jak lord.

 

Mieszkała kaczka w zaschniętej beczce,

Klucze od domu nosiła w teczce,

Aż raz zgubiła klucze od beczki,

Bo nie zaszyła dziury w dnie teczki.

Zamknięte przed nią mieszkanie kacze,

Przyszła, stanęła, szlocha i płacze.

Ty także możesz zgubić książeczki ,

Gdy nie załatasz dziury w dnie teczki.

 

W kawiarni pod parasolem

Z ogromnego rabarbaru

Kruk rozgrzewał się herbatą

Ze srebrnego samowaru,

Kran odkręcał srebrnym kurkiem

Bursztynowy płyn lał ciurkiem.

 

Warzy kucharz żuru gar,
żarzy się pod garem żar,

Żur się warzy, żar się żarzy,

A na ruszcie stek się smaży.

Rośnie sterta naleśników

Przyrządzanych przez kuchcików.

 

Usiadła szczypawka na skrzypie

I skrzyp szczypcami szczypie,

Szczypie też szyszki i szczawie,

I szczyptę zeschłych źdźbeł w trawie,

Znalazłszy w szuwarach zbóż krzynę

Zrobiła z nich sobie pierzynę.

 

Ćmy ściskają szczawiu liść!

Ślub ślimaka święćmy dziś!

Świergot szczygli lśni na wiśni,

Pasikonik skrzypce czyści.

 

Chodzą jeże koło wieży,

Spotkał je tam pewien Jerzyk,

Jeże kolce najeżyły,

Jerzyk zmyka z całej siły!

A na wieży – jerzyk -ptak – siedzi i powiada tak:

-Własnym oczom bym nie wierzył,

Że się jeża boi Jerzyk.

 

Krzyś z kolegą chciał grać w szachy,

Zbijał króla, strzelał gafy,

Wieżą ruszał wciąż bez granic,

Lecz zasady gry miał za nic.

Więc kolega sobie mruczy:

-Czy on zasad się nauczy?

Już powinien to zrozumieć,

Że grać w szachy trzeba umieć.

 

Zajączki, zajączki, zajączki,

Skakały przez pola i łączki,

Stanęły pod laskiem i patrzą,

Jak dzieci się bawią i skaczą.

A dzieci podały im rączki

I z dziećmi skakały zajączki.

 

Szczeżuja strzeże swych szczegółów

Co delikatnym mięskiem są,

Wciskała się w skorupki gąszcz

Bo szczupak szczerzył ostry ząb.

 

Muszka i myszka,

Pszczółka i Pszczyna

I troszkę traszka,

Ale nie pchła.

Staszek i Leszek,

Na pewno Szymon,

Tę tajemnicę tajemnie zna.

Kaszka i blaszka,

Szczotka i baszta,

Sznurek w szpargałach

I w płaszczu szwy,

Teraz na pewno już odgadniesz,

Ta tajemnica to przecież „sz”.

 

Bez nazwy